Ludzkie historie
Poza granicami kryzysu
Mam na imię Ola. Już dość długo dobrze funkcjonuję po kryzysach psychicznych. Czasami zastanawiam się jak moje życie wyglądałoby gdybym w młodości nie przecierpiała ciężkich chorób psychicznych.
Z pewnością byłabym inną osobą, mniej wrażliwą na potrzeby słabszych, cierpiących. Nie wiem też jak wyglądał by mój rozwój osobowościowy i duchowy. Wiem, że miałam wyjątkowo sprzyjające okoliczności aby pokonać chorobę, poczynając od wspaniałego prowadzenia mojego lekarza, poprzez wsparcie rodziny i przyjaciół oraz miłość mojego męża. Długa i trudna to była droga do powrotu do normalności, akceptacji swojej historii i zobaczenia, że w każdym momencie był przy mnie Pan Bóg. Z tych ciemnych i bolesnych stanów wypłynęło dobro, jakiego nigdy się nie spodziewałam. Z zawodu jestem muzykologiem i nauczycielką. Niewiele mam lat pracy, większość życia miałam status rencisty. Doświadczenie choroby pozwoliło mi jednak wypracować nowe kwalifikacje. Współprowadzę kurs EX-IN szkolący ekspertów przez doświadczenie i angażuję się w wiele form wspierania osób cierpiących psychicznie. Źródłem mojej energii i wielkiej radości są relacje z ludźmi. Zachwycam się reżyserią Pana Boga, którą dostrzegam w szczegółach każdego dnia. Mam przekonanie, że gdybym we wszystko zwątpiła, pozostanie pewność, że Bóg jest i, że mnie kocha.
Chcę być zdrowy
Tak, mam diagnozę, ale w ogóle nie przeszkadza mi to żyć pełnią życia i cieszyć się każdym dniem.
Możesz zapytać jak do tego doszło? I czy to o ogóle możliwe?
Tak, możliwe. Czy łatwe? Hm… zdrowienie to proces i wysiłek, codzienne staranie by być zdrowym, a nie leżeć w łóżku wspieranym przez innych jako osoba chora, niezdolna do samodzielnej egzystencji.
Odkąd pamiętam towarzyszyło mi motto św. Jana Pawła II „wymagajcie od siebie choćby inni od was nie wymagali”. I ode mnie nie wymagali, wiele razy słyszałem, że już przegrałem swoje życie.
Nie było we mnie zgody na takie postawienie sprawy. O nie. Siłę w tym procesie dała mi wiara.
Przecież Jezus powiedział, że leczy wszystkie me niemoce (ps 103,3). I….tego się uchwyciłem. Mnie leczył nie w cudowny sposób, nagle, ale poprzez proces. Z pewnością przez modlitwę, sakramenty, ale niemniej także przez relacje z bliskimi osobami, które jak anioły czuwały i wspomagały. Ludźmi postawionymi przez dobrego Boga na mojej drodze, często spoza rodziny. Ważne w moim procesie zdrowienia było także branie odpowiedzialności za własne życie, od małych spraw, po te większe. Choroba wbrew pozorom wiele nam daje. Pierwszym krokiem w procesie zdrowienia jest myślę decyzja: Chcę być zdrowy.
Wiele osób pyta czy bez wiary można wyzdrowieć? Hm… myślę, że tak, ale jest to o wiele trudniejsze. To ludzie wiary byli przy mnie w trudnym czasie, to oni widzieli we mnie Jezusa opuszczonego, któremu z miłością służyli. Sport, dieta, aktywność, praca, twórczość są z pewnością ważne w dochodzeniu do zdrowia. Ale…nie nadadzą sensu, którego niejednokrotnie chorym brak.
Co mogę Ci poradzić, aby dojść do dobrostanu psychicznego?
„Powierz Panu swoją drogę i zaufaj Mu” Ps. 34
Ufaj Jemu, ale też podejmuj wysiłek każdego dnia. Nie odpuszczaj sobie. I zacznij marzyć 😊, bo „ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało, ani serce człowieka nie zdołało pojąć, jak wielkie rzeczy przygotował Bóg tym, którzy Go miłują” 1 Kor. 2, 9. Ja wierzę, ze tych rzeczy, możemy kosztować już także w tym życiu.
Czym się karmisz?
Choruję od dziecka. Przełom nastąpił, gdy odbyłam intensywną terapię indywidualną oraz trafiłam na lekarz zajmującą się medycyną żywienia, która jako pierwsza zainteresowała się tym, co jem i skierowała mnie na badania w kierunku nietolerancji pokarmowej i zaleciła wysokie dawki witamin, minerałów i kwasów omega. Pomogło też oczywiście nawrócenie, odkrycie prawdziwego Kościoła i wsparcie prawdziwych chrześcijan.
Teraz staram się trzymać zaleceń mojej Pani Doktor: diety wegańskiej bezglutenowej i unikać jak ognia produktów z cukrem i wysoko przetworzonych, poza tym pamiętać o regularnej modlitwie, lekturze Biblii i starannym wybieraniu ludzi, którymi się otaczam. I o regularnej aktywności fizycznej, niezależnie od tego, czy się chce, czy nie chce. Niedawno inny lekarz zwrócił mi też uwagę na rolę niacyny (witaminy B3) w leczeniu chorób i zaburzeń psychicznych i teraz także przyjmuję wysoką dawkę, i jestem bardzo zadowolona z efektów.
Sport i przyroda też pomagają
Jestem kobietą w średnim wieku. Moje rodzinne okolice to niewielka wieś na Mazowszu. W Warszawie mieszkam od ponad 20 lat. Pracuję w bibliotece. Przez wiele lat byłam aktywnie zaangażowana w formację i posługę we wspólnocie ewangelizacyjnej. Nastąpił pewien rodzaj kryzysu. Zrezygnowałam z dodatkowej pracy. To mi pomogło, jak również słuchanie audycji samorozwojowych. Następnie doświadczenie uczestniczenia w grupowych "Warsztatach 12 kroków ku pełni życia" w wymiarze terapeutyczno-duchowym. Staram się mieć choć trochę kontaktu z przyrodą oraz jeździć na rowerze.